poniedziałek, 22 kwietnia 2013

3.


Mimo ze stosunkowo mało siebie odkryłam w tych paru wpisach, mogę wywierać wrażenie osoby, która w samotności czuje się jak ryba w wodzie. Piszę, jakby to nie było nic złego, jakbym chciała zaprzeczyć i zrobić ewolucji na złość kiedy człowiek jest istotą stadną i musi żyć w grupie bo ma tak zaprogramowane i koniec. To wszystko nie jest do końca tak, ja się w żadnym stopniu z tą samotnością nie pogodziłam, nikt nie potrafi być wciąż silny i niezłomny w swoich działaniach, ja się też nie poddałam. Posiadam dwie zasadnicze strony, 1:samotność jest zła 2.przebywanie z ludźmi jest złe, i to zabawne, bo każda z nich prowadzi odwieczny bój na niekończące się argumenty, a szala wygranej pada na tą, losowo, adekwatnie do mojego nastroju. Może się to wydawać śmieszne, sama mam takie wrażenie, bo odosobnienie całkowite jest czymś niezdrowym, bo jak już wyżej wspomniałam, człowiek ma zakodowane nieco inaczej, jednak wiem jak ludzkość na mnie działa. Przez ostatnie tygodnie czuję, ze mogę się znaleźć jak najbliżej złotego środka. Jak to mi ktoś kiedyś powiedział, z ludźmi trzeba żyć, trzeba się znosić przynajmniej w jakiś sposób, tak jest
zbudowany świat.  Gdyby ktokolwiek chciał się zamknąć zdołałaby oszaleć. Oczywiście znajdują się gdzieś jednostki dla których takie czyny byłyby czystą przyjemnością, ale co a tym idzie są dowodem na to, ze wyjątek potwierdza regułę. Wracając do wątku. Chciałabym, bardzo bym chciała mieć grono osób, w których obecności mogłabym się czuć swobodnie, byłabym utwierdzona w przekonaniu, że mogę im ufać oraz potrafiłabym z nimi rozmawiać. A z racji tego, ze posiadam takich osób jak na lekarstwo, to zamykam się w sobie i jestem swoim wiernym towarzyszem wolnego czasu. Nie chcę, by cokolwiek w moim życiu działo się na siłę, lub było aktem czystej desperacji, bo przecież sama wiem, to nie wniesie nic dobrego. To tez nie jest tak, ze mi jest ze sobą źle, jeśli bym tak napisała, kłamałabym. Dużo się zmieniło i teraz koniec końców kocham siebie, potrafię znaleźć z własna duszą wspólny język, porozumieć się. W końcu miłość do siebie może stać się początkiem romansu na całe życie ;) może byłabym też inna, gdybym tyle razy nie zawiodła się na tych wszystkich osobach. nie chodzi o to, ze uwierzyłam w ich kłamstwa, ale o wszystkie słowa wypływające z ich ust. tony niedotrzymanych obietnic, fałszywa szczerość, udawana przyjaźń, chęć zysku, próby wykorzystania, niepunktualność i mogłabym wymieniać w nieskończoność.Nie mówię, że ja jestem idealna, nigdy nie byłam ani nie będę, ale ja starałam się być zawsze jak najbardziej w porządku wobec każdej z tych osób, a dostałam to co zawsze. Karma zawsze wraca, ale za co?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz