sobota, 27 kwietnia 2013

4.


Jest tyle wątków jakie chciałabym poruszyć. Piszę trzeci tekst dna dzisiejszego i się boję, boję, że zacznę powielać te same schematy i że moje pisanie nie będzie już magiczne  pod żadną postacią tego słowa. Uwielbiam pisać, na razie robię to tylko dla siebie, sprawia mi to wiele przyjemności, może ktokolwiek da mi znać na tym blogu, ze to jest znośne i ze nie jest ze mną tak źle. Ćwiczenie czyni mistrza, więc będę pisać kiedy tylko będę miała o czym, to całkiem przyjemna forma rozrywki. Zwłaszcza, ze nikt nie włazi tutaj z butami i moje myśli na zawsze zostaną moje, nienaruszone. Miniony tydzień dał mi do zrozumienia niestety wiele faktów, na które najwidoczniej byłam ślepa przez ostatnie miesiące. Ponownie dałam się uwikłać w tą matnie, by stać się komukolwiek na chwilę potrzebną. Najbardziej przykre jest to, że uczucia wasze, osób które z mojego życia wymazujecie się, były, jak śmiało mi się wydawać, przeogromnie szczere i czyste. Nie byłam w stanie się mylić, wiec czemu każde z was zmieniło zdanie? W żaden sposób nie widzę swojej winy, nie jestem natarczywa, zresztą, przecież w mocnych początkach dogadywaliśmy się bez problemów. Tak rzadko mi się to zdarza, wiec zdążyłam wybudować wspaniała więź, może zbyt wyidealizowaną, która w jednej chwili staje się nakryta ogromna falą hipokryzji. Kolejny raz spotyka mnie to samo aż nawet brak mi tchu by walczyć kolejny raz. Nigdy was nie okłamywałam i jeżeli już w coś się angażuje, to całym sercem. Czego ja chciałam? Planów na przynajmniej 2 miesiące w przyszłość? Jestem żałosna, ponownie pozwoliłam sobie uwierzyć w ludzkość, w kolejne osoby które potrafiły karmić mnie tylko fałszem by czerpać korzyści ze mnie, bo gdy już jestem, to całą sobą. Muszę się pogodzić  że jedyna osoba dla której na tym globie warto żyć, to dla siebie. Tak oczywiste jest, że nie mogę nikomu już zawierzyć. Jeżdżąc popołudniami samotnie na rowerze mam ogrom czasu na oczyszczenie mózgu z tych wiecznie męczących mnie pytań. Nigdy nie potrafię zrozumieć, to zostanie może bez odpowiedzi, czemu tylu z was jest, ale jest tylko na przelotną chwilę i nie odchodzi dlatego, ze ze mną nie da się wytrzymać  tylko dla zasady, reguły, bez słowa. Wiem, ze to jest nieprzyjemne, być samemu, mi też jest przykro, ale jeżeli nie ma innej drogi? Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą, ale jeżeli KAŻDA walka przynosi klęskę, nie z mojej winy? Chciałabym Cię poznać, byś był dla mnie tak jak ja byłabym dla Ciebie. Z jakiego powodu doznaje tych powielających się ran na duszy raz po raz. Byłam niezłomna w swoich działaniach, a wiara gorąca wypełniająca mnie od środka, miała przecież nigdy nie zgasnąć. Czuję, ze knot się dopala i gdy nie znajdzie się nikt, kto byłby w stanie być przy mnie dla naszego wspólnego szczęścia, to zostanę wrakiem, takim jakiem kiedyś udało mi się już być i to będzie koniec. Majestatyczny koniec.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz