niedziela, 28 kwietnia 2013

5.


Kolejne popołudnie i kolejne ogromne rozczarowanie, jakie zaczyna mnie ogarniać. Tak, jestem rozczarowana. Mój ogrom wolnego czasu potęguje w produkcje marzeń i sytuacje jakie chciałabym zmaterializować. Nie wiem jak to jest być w innej sytuacji, mieć codziennie do kogo się odezwać, uzyskując chodź odrobinę aprobaty. Moje horyzonty są tak szerokie, czasem dla swojego dobra, chciałabym je zamknąć w ciasnych przyziemnych ryzach, ale z czasem odbiegam od tej myśli, wiem jak dla mnie mógłby to się stać niezdrowe. Czasem wolałabym zmienić swoje cele, priorytety na tak przyziemne, ale moja indywidualność której nigdy nie starałam na siłę się nauczyć i której nigdy nie katowałam ćwiczeniami bije mnie po głowie. Nie potrafię jej tłumić tylko szukam miliona sposobów by rozwijać ja na wielorakie sposoby. Zabawne jest to, ze jak bym się nie starała, ona wiecznie woła więcej i więcej, jest głodna nowych doznań, wiecznie niedosycona i podrzuca mi nieustannie nowe sposobności do zrealizowania. Lubię finalizować sprawy ale z nią to niemożliwe. Wszystko rozkazuje mi zaczynać, wciąż nowe i nowe, pozostawiając poprzedników rozciętych jak brzuch pacjenta na stole operacyjnym niedokształconego chirurga. Mogłoby się wydawać, ze to dobrze, ze można poznawać dzięki niej tak wiele nowych czynników, ze jestem wyczulona na niesamowite bodźce, ale to nie do końca tak. Niespełnione pragnienie jest jak nieleczony ból zęba, wierci i wierci wieczne poczucie winy i boli nieustannie, dopóki nie zastosuje się co do niego odpowiednich środków. Moje porównanie może wydawać się nie na miejscu, ponieważ podświadomość obdarza mnie przyjemnościami, a ja porównuje to do bólu? Mimo wszystko, większość przyjemne jest tylko z początku, potem zostaje tylko ropiejąca rana, którą ukoić jest tak okropnie ciężko. Zwłaszcza gdy sami mamy tak mało siły i w żaden ze znanych nam sposobów nie potrafimy sobie pomóc. Mamy za krótkie ręce za mało doświadczenia za mało pewności siebie. Zaczynamy szukać pomocy, ale... co to? Mur? Mur zbudowany z nieuczciwości i braku zaufania wybudowanego przez wystarczająca ilość doświadczenia w tej kwestii. I co teraz? jesteśmy w jednej wielkiej kropce, bo ból nieujarzmiony daje się we znaki w każdej możliwej chwili, a pomoc w ukojeniu go znajduje się po drugiej stronie muru w gronie tych nikczemnych kreatur tnących twoja dusze z każdym swoim słowem, raniących tak dotkliwie ze mogłoby nie być siły by ponownie wstać. Wiec co robić z jednego bólu wpadać w drugi, czy się pogrążać, czy milczeć? Wieczna niekończąca się walka z samym sobą, by po czasie kiedy udaje nam się przemóc, rozpocząć jeszcze większy bój. Bój o wieczne wybory. Nietrafione. Błędne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz